sobota, 19 listopada 2016

Chcę

Przechadzam się po ciemnym mieszkaniu
ciężko iść
ciężko żyć
Jest tu pusto, tylko ja naruszam tą piękną czerń nocy
Zbawienną czerń
Straszną czerń

Chciałam posłuchać
Nicości, dotknąć pragnę
Nicości

Wszystko ciemne,
nic nie zrozumiałe
Wszystko jasne,
takie proste

Proszę,
Zostaw
Chcę po cichutku zacząć umierać

sobota, 18 czerwca 2016

Porażka

Boję się ludzi.
Ostatnio nawet na spacer ciężko mi wyjść.
Zamknęłam się w sobie po stracie wszystkiego. Wszystkiego co miało sens.
Boję się życia.
Życia, którego nikt nie będzie chciał i które ja będę musiała mieć.
Dzisiaj myślałam o śmierci.
Nie mogłam sobie wyobrazić jak to się dzieję, że umierasz. Porównałam to do mdlenia. Na chwilę przed, nie możesz już nic zrobić. Nie panujesz nad ciałem, chcesz się powstrzymać od upadku ale nie dasz rady. BEZSILNOŚĆ.
Bezsilność odczuwam teraz. Chcę coś zrobić ale nie mogę. Muszę sama siebie namawiać do tego. Jak to się dzieje?
Wena przychodzi i szybko odchodzi. A jeśli już odeszła na zawsze? Kurwa, mam egzaminy niedługo. A jeśli już na prawdę odeszła? Jeśli nie przyjdzie w konkretnym momencie to czy będę mogła ją wywołać z pędzlem bądź ołówkiem w ręku? Czy po prostu od niechcenia coś namaluję, może wyjdzie, może nie.
Boli mnie wszystko.
Głowa mi się łamie. Wszystko jest nieważne. Chcę od nowa zdobyć te cztery utracone lata.
A jeśli mi nie wyjdzie? Z życiem.
Chcę żeby mi się udało, chcę żebym została zapamiętana jako ktoś dobry. Nie jak wszyscy mówią "przeciętny", bądź "są lepsi". Chcę być tą lepszą ale to każdy chce.
Strach jest ogromny aż trudno teraz zasnąć. Czeka mnie nieprzespanych kilkanaście nocy. A podczas całego życia kilkanaście tysięcy.
Strach jest za wielki. Trzeba kupić tabletki.

wtorek, 12 kwietnia 2016

Tydzień. Miesiąc. Rok.

Przypominamy sobie, co nas łączyło. Co nam się podobało w sobie i dochodzimy do wniosku, że to wszystko było beznadziejne... że kochałam Cię.. a Ty chyba mnie.. ale nigdy nam nie wychodziło. Czemu? Odmienne charaktery? Odmienne wartości?
Na pewno.
Ale pomiędzy nami było tyle namiętności, że nikt się wtedy tym nie przejmował. Byliśmy bo kochaliśmy. A kiedy zaczyna brakować tej emocji, tej namiętności.. zostajesz z niczym. Bo nie ważne czy budowaliśmy ten związek, czy od razu nam to wychodziło. Ważne jest to, że to koniec jego.. nie dlatego, że się nie dogadywaliśmy, a dlatego, że coś umarło.
Umarło uczucie, ponieważ byłeś jaki byłeś. A ja zaczynałam mniej tęsknić.. Coraz mniej..
Ale dalej przecież kurwa tęsknię. Tylko już sama nie wiem za czym.
Jak pomyślę o Tobie to zastanawiam się czemu byłam taka głupia.
A jak pomyślę o Tobie.. to boli mnie, że Ciebie straciłam.
Dalej coś tam mówisz.. coś tam piszesz w liście, a ja nie chce odpisywać.

Po prawie dwóch miesiącach odpisuję. Bo chcę.. ale trochę nie chcę. Nie wiem co napisać, dlatego list jest chłodny, a ja wyrzucam po raz kolejny ten papier. Po co mam się żalić, mówić, że nie tak miało być.. kolejny raz udowadniać Ci, że miałam rację.. Po nic. Dlatego piszę, tylko dlatego żebyś wiedział, że przeczytałam i zrozumiałam. I dziękuję Ci za wszystko i za nic. Bo nauczyłeś mnie ale i zniszczyłeś.
Ja, jako ta romantyczka, dalej myślę o Tobie. Nie tęsknię.. ale myślę. Dlaczego?

piątek, 26 lutego 2016

Kolejny.

Dorosłość zaczyna się wtedy, kiedy czujesz się samotnie przy przyjaciołach, bądź rodzinie. Bo jesteś bez tej osoby. Tej jedynej, która powinna tutaj być. Tej która miała tu być ale jak zawsze jej nie ma.
Nie mam ochoty się z nikim innym spotykać.
Wystarczysz mi Ty.
Tylko Ty.
Mogę tak już żyć.
Tylko z Tobą.
Życie jest jakie jest, powiedzą Ci co się z tym pogodzili. I potem nadchodzi ten dzień pogodzenia.. pogodzenia się z tym, że Ciebie nie ma i już nie będzie. Że tak na prawdę chciałam żeby Ciebie tu nie było ale jednak Cię kochałam. Kochałam za To wszystko i nienawidziłam za to samo.
Ah te poranki, kiedy wszystko bym oddała za to żeby wrócić do łóżka. Żeby zapomnieć o tym wszystkim i pogrążyć się w odwiecznym śnie. Chciałabym, tylko, że to oznacza śmierć. Bez powrótu do żywych.
Ten moment w Twoim życiu kiedy nie ważne co Ci się śni, ważne, że śpisz.
Czy to życie czy depresja?

piątek, 29 stycznia 2016

To samo.

I znowu to samo. Znowu wracamy do siebie, zapominając wszystko, co się działo. Znowu nie patrzymy na siebie przez długi czas, bo tak wyszło. Bo w życiu tak jakoś właśnie wychodzi. Nie ma nas chyba. Chyba... Chyba już nie chcę się w to wplątywać. Mam dosyć, a jednak mi żal. Żal tego czego nie mieliśmy, a dążyliśmy do tego. Żal tego, że nie wyszło i znowu trzeba z kimś zacząć, żeby zapomnieć. Zaczynać jest najgorszej. Kiedy zaczynam obraz mam ochotę go rozpierdolić. Ale kiedy kończę.. ta satysfakcja, że coś Ci się udało stworzyć, że coś Ci wyszło i podoba Ci się to. Nie ważne, czy innym, ważne, że Tobie. Sztuka dla sztuki, jak powiedział kiedyś mądry człowiek. Tylko, że to coś innego. Zupełnie innego. I zacząć nie dobrze i skończyć też źle. Najlepiej jest w środku. Chyba, że jest źle to wszystko jest złe. Sam już nie wiesz czy to koniec czy środek. Może nam coś się uda? Może nie? Ciągłe gdybanie, bo na tym polega życie. Myślisz sobie, może będzie lepiej.
No kurwa nie okłamuj się, proszę.
Nigdy nie jest lepiej. I te MOŻE... dosyć może..
Niektóre rzeczy po prostu muszą się skończyć. Człowiek zostaje rozerwany pomiędzy dwoma organami przez które żyje i funkcjonuje, przez które czuje. Najgorsze dwa organy. Romantycy mówią, że dwa, naukowcy, że jeden. I komu wierzyć? Sobie.